czwartek, 29 grudnia 2011

Wierszyk

Jako, że dzisiaj jest dzień chwalenia się moim wierszykiem, toteż nie mogło go tutaj zabraknąć. Tak, więc oto proszę wierszyk pt. "Wierszyk".

Kot. Był sobie kot.
Mały kot. Niezgrabny kot.
Ale kot. Na imię miał Kot.
Fajny to był kot.

Fajny kot, jakoże to kot.
To był spiący kot.
Spał, spał, spał.
Kot spał. A Pan jadł.

Pan to był kota pan.
Pan był dla Kota jak brat.
Tak powiedział Pan Paw.

Paw to był ptak.
Ptak jak każdy ptak.
Kot miał chęć ma Pawia część.
Kto był głodny pawia zjadł.

Tak powiedział Pan NiePaw.
Pan NiePaw to był kota Pan.
Kot Pana lubił.
Pawia owszem i tak.
Kot Pawia lubił i Pawia zjadł.

niedziela, 18 grudnia 2011

Kwiatek

Ałłł.... boziu ale ten człek ma uderzenie. Widać coś zabawa w naukę tańca z Pamelą Duży Cyc nie poprawia mu nastroju. Wiecie czego najbardziej nie lubię w byciu tak niesamowicie fajnym i doskonałym narratorem wszechwiedzący? Ano to jest to coś, co nie pozwala mi opisywać własnych uczuć i tego co robię. Popatrzcie tylko we wszelkich dialogach biorę udział dopisując swoje wiadomości na temat tego co czują nasi kochani bohaterowie, a ja to kurde co? Mam sam o sobie pisać, że boli mnie serce, moja godność została zraniona, a ja sam zaś zostałem dotkliwie pobity i chce mi się płakać! Tak, bycie tak niesamowitą postacią też ma swoje wady! Czuje się samotny, chce mi się płakać! Ktoś mnie przytuli? Tak jestem smutny, bardzo smutny przytuli ktoś?! Fakt, faktem boli mnie moja godność i boli mnie ten obszar ciała, który ma się pod okiem. Skubaniec trafił mnie prosto w oko i chyba mam sińca. Ale wicie co jest niesamowite w tym wszystkim? Ano właśnie. Chodzi o to, że jestem tak niesamowity, że aż niewidzialny i nikt nie widzi mojego sińca! Ale moja, duma, honor i coś tam jeszcze są splamione! Ale... chwila... przecież jestem bytem astralnym i nie mógł mnie uderzyć żaden człowiek! Tak! To tylko moja wyobraźnia nic mi nie ma! Jestem niesamowity! Już mnie nigdy ten głupek nie uderzy! Nie dam mu się! Już nigdy, przenigdy!
Ale o czym to ja...? Ano tak, skończyłem na tym, że do tego wysokiego, chudego z fryzurą, a raczej z tym czymś na głowie, przywędrowała pewna niewiasta. Nazywała się... Nazywała się... No dobra nie pamiętam jak ona się nazywała. Jestem tylko facetem! Pamiętajcie niesamowitym, bo bytem astralnym! Okej, przyszła sobie do niego niewiasta w celu tym, iż, dlatego że, no bo słyszała, że nasz głupek jest wynalazcą i potrafi stworzyć na prawdę wszystko. Kminicie wszystko! Hahaha... ciekawe gdzie ona takie brednie słyszała. Hmm... fakt potrafi stworzyć na prawdę wszystko... Tak, więc oto przychodzi sobie ona i prosi naszego kochanego Szamanka, który Szamanem nie był, oto aby stworzył dla niej najpiękniejszy kwiatek na świecie! Eee... no dobra, kwiatek... "Stokrotka rosła polna, a za nią szumiał gaj, gaj zielony gaj!" Wybaczcie poniosło mnie, teraz mi wstyd. Bardzo wstyd! No dobra, szczerze to mam to gdzieś.
Kwantowy kreator rzeczywistości, takie coś sobie wymyślił, żeby stworzyć ten oto piękny kwiatek.  Nie wiedział tylko, że doprowadzi go to do dalszych przygód, w których nie miał zamiaru brać udziału. No... ale dobra znów się zgubiłem i teraz znów mi jest smutno, bo nie wiem na czym skończyłem, muszę iść odpocząć. To wszystko przez tego całego Szamanka! Teraz cierpię i jestem zmęczony jak na mnie nakrzyczał wczoraj... Buu.... (odgłosy szlochania)

sobota, 17 grudnia 2011

Szaman Bantu zakochuje się

Cześć dawno nic nie pisałem społeczeństwu, więc stwierdziłem, że jak Szaman uczy się tańczyć z Pamelą to może napisze o tym jak Szaman się zakochał w czasach jak to Szamanem jeszcze nie był. W sumie jak widzę to jak Pamela nim wywija to zaczynam się bać, że on tej nauki tańca nie przeżyje. Jak na mój gust jest to gorsze niż kąpiel w sadzawce z kilkoma zboczonymi gorylami. Ałłł... jednym słowem rzec można. Uwierzcie mi lub nie, ale mój wyraz twarzy wskazuje na przynajmniej lekkie przerażenie tym co się dzieje w tej chwili z Szamanem. Po prostu boję się, że on z tego "treningu" może nie wyjść cało, a prawdę mówiąc zdążyłem polubić tego głupka. Ale dobra, dobra to tyle mojego luźnego wstępu, przejdźmy teraz do meritum sprawy. Jako, że jestem naczelnym i jedynym oraz najukochańszym narratorem Szamana Bantu, w sumie dlatego jestem Narratorem, a nie narratorem. Tak, tak wiem mój dystans do siebie i samokrytyka są na na prawdę fajnym poziomie. Ale o czym to ja miałem? Okej Szamanek pewnego dnia jak jeszcze Szamanem nie był się najzwyczajniej w świecie, chyba biedaczysko zakochał. Było to tak.
Pewnego wiosennego popołudnia do jego pracowni, w której zajmował się wymyślaniem i konstruowaniem czegokolwiek po cokolwiek. Zawitała do niego pewna niewiasta. Dobre pytanie po co tak ładna niewiasta przychodzi do tak brzydkiego wynalazcy jakim jest Wynalazca Bantu. Tak, tak kiedyś był znany jako Wynalazca Bantu, a nie Szaman Bantu, ale to inna historia. Okej, okej trzeba się streszczać, bo już niektórzy się niecierpliwią. To było tak przychodzi ta niewiasta, sobie jakaś taka ubrana dość estetycznie rzekłbym, że zbyt estetycznie, żeby przebywać w warsztacie Wynalazcy, ale mniejsza z tym. Teraz może trochę opisu jak to ona tak na prawdę wyglądała. Ubrana była w czarny kaftan bezpieczeństwa. Dobra żartuje, nic nie miała ubranego. Okej, okej dalej żartuje. W tym momencie muszę się wam do czegoś przyznać. Mimo tego, że jestem wszechwiedzącym i w ogóle wszech narratorem, to jednej rzeczy nie potrafię. Nazywać tych wszystkich ubrań jakie noszą te niewiasty. Żakiety, nie żakiety, gorsety, nie gorsety i jeden pan wie co jeszcze i jak to tam te dziwne stworzenia ponazywały. Po prostu uznajmy, iż była całkiem dobrze ubrana i tyle, okej? Dobra to tak miała chyba ponad 175 cm wzrostu. Tak szczerze mówiąc to wiem co do milimetra ile miała ale około, czy ponad lepiej brzmi. Tak, tak wiem jestem niesamowity, że to wszystko wiem. Miała długie, ciemne włosy takie powiedzmy sobie falowane. Jej krągłości nie były niestety zacnych kształtów, ale to najwidoczniej głupkowi nie przeszkadzało. Eee... a propo głupka... To właśnie nadchodzi i chyba zaraz mnie pobije, za to, że znów dorwałem się do kompa i piszę coś głupiego na jego temat na tym o to blogu. Chyba jest na mnie zły... Dobra tak, więc koniec na dziś, chyba.

(głosy małej bójki) ... Ałł... CDN. Jak przeżyje... (głosy dalszej bojki)