wtorek, 18 września 2012

Biblia w wersji science fiction

A gdyby tak móc wiedzieć, co było kiedyś, a gdyby tak móc przenieść się do jutra , a potem do wczoraj, a gdyby tak być w niebycie teraźniejszości, której nie było i  nie będzie, ale jest? Ludzie od zawsze chcieli podróżować w czasie. Zawsze nas będzie ciekawić co było i co będzie, rzadko nas interesuje co jest. Nie patrzymy realnym wzrokiem na teraźniejszość tak jakby ona nie była istotna, a istotna miała by być przeszłość i przyszłość. Dlaczego tak jest? Nie wiem, ale wiem, że warto o tym też będzie napisać, ale to innym razem. Dzisiaj poruszę temat tego co mogło być, co mogło się wydarzyć, dzięki temu, że coś się wydarzy. Brzmi to trochę abstrakcyjnie, bo jak mogło się coś wydarzyć przez to, że coś tam kiedyś w przyszłości się stanie. Ostatnio jakoś tak się ciekawie składa, iż często słychać w różnych miejscach oraz w różnych mediach o religii, a to, że telewizja Trvam będzie transmitować mecz Polska - Anglia, a to, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, albo już dość oklepane tematy, że księża to pedofile. W każdym bądź razie mi się o tym nie chce gadać i nie będę tego robił, a raczej nie będę pisał, bo to nudne i na serio bez znaczenia. Ostatnio jednak wpadłem na dość dziwny pomysł. Wpadło mi do łba coś takiego, że Jezus mógł być taki boski, dlatego że był z przyszłości. Leczył trędowatych, leczył martwych, leczył ślepych, zamieniał wodę w wino, rozmnażał pokarm w cudowny sposób i inne takie ciekawostki, o których każdy wie, kto jest mniej lub bardziej katolikiem. Ale gdyby tak Jezus nie był wcale taki boski? A gdyby tak był on po prostu z przyszłości, która była bardzo zaawansowana technologicznie? Już teraz medycyna jest w stanie leczyć różnego rodzaju choroby, już w tej chwili możliwe jest przywracanie wzroku, poprzez operacji siatkówki i inne zabiegi, wiadomo, że nie można wszystkim tego wzroku przywrócić, ale może kiedyś za pomocą nanobotów, nanotechnologii, będzie możliwa odbudowa siatkówki oka w dosłownie parę sekund? Może w przyszłości dzięki wcześniej wspomnianej nanotechnologii ludzie w ogóle przestaną chorować na cokolwiek? Po prostu wszczepi się takiemu ludkowi permamentnie dawkę nanobotów, które będę działać zaraz na źródło choroby i nie pozwolą rozprzestrzeniać się infekcją w naszym organizmie. Może tak właśnie było z Jezusem? Przybył on z przyszłości z dawką nanobotów w kapsułce, aby dowiedzieć się coś o chorobach sprzed tysięcy lat, a tym samym leczył z nieuleczalnych wtedy chorób. A co z zamianą wody w wino? Hmm... to już może być dość proste wyjaśnienie tej niesamowitej przemiany. Wiadomo nie od dziś, że wino to napój alkoholowy i raczej było tak od zawsze, bo czymś się ci cesarzowie musieli upijać na swoich orgiach. Tak, więc mogło tak być, że po prostu podczas biesiady kiedy wszyscy byli już dość pijani, a wino się skończyło to nasz przybysz, czyli Jezus po prostu dzięki rozległej wiedzy i technologii mógł znać sposób szybszej fermentacji wina, wiadomo także, że nie od dziś człowiek pijany ma swoiste zaburzenie czasoprzestrzeni stąd też ten cud wcale nie musiał być tak cudowny, tylko po prostu ktoś był pijany. Co do rozmnażania żywności to mogło być też coś ciekawego, że po prostu dzięki nanotechnologii człowiek może kompresować pewne rzeczy. Już teraz można kompresować dość spore ilości danych w maleńkich przedmiocikach. Ale może za te kilkaset lat będzie możliwa także kompresja przedmiotów, albo raczej materii nieożywionej? Powiedzmy sobie taki chlebek można zamienić na ciąg danych i wrzucić do takiego małego coś jak np. karta pamięci. Następnie można to coś odczytać poprzez dekompresję i dzięki zastosowaniu nanobotów, po prostu rozpakujemy obiekt, nonobot go w parę sekund poskłada w jeden kawałek i już mamy chleb, który przed chwilą był sobie gdzieś tam, a myśmy go zamknęli w małej pamięci przenośnej jako zestaw danych, a następnie dzięki nanotechnologii, te dane odczytaliśmy, a nanoboty poskładały to w jedną całość. Dzięki temu mogło też dojść do efektu cudownego rozmnożenia poprzez skąd inąd znaną technikę ctrl + c, ctrl + v.
Podsumowując Jezus wcale nie musiał być jakiś boski, był tylko zwykłym człowiekiem ale z przyszłości, który widział dużo więcej od tamtejszych ludzi. Miał też on ze sobą swoją nanotechnologię, która być może kiedyś zawładnie światem. Mógł być zwykłym człowiekiem, ale nie z tego czasu, dlatego był tak bardzo niezwykłym. Bo wyobraźmy sobie teraz kogoś kto materializuje przed nami jakiś przedmiot. Też byśmy go mieli za kogoś obdarzonego boską mocą, a potem by się okazało, że to po prostu pokaz nowej technologii. Aha, no i jeszcze coś. Tym wpisem nie chciałem podważać żadnej teorii religijnej, ani nikogo obrażać, czy tam bezcześcić pismo święte. Są to po prostu moje luźne przemyślenia z  gatunku "Co by było gdyby".