czwartek, 20 grudnia 2012

Lot w nieznane

Stoję na rozstaju dróg. W dłoniach dwie karty. Czerń i biel. Beznadziejna sytuacja. Czerń. Ciemność, mrok, brak ciepła, brak światła, brak czegokolwiek co miałby sens. Biel. Pusta, nicość, zapomnienie, smutek, żal, pusta.
Beznadziejność, a jednak jakąś decyzję trzeba podjąć. Jaką ścieżkę wybrać? Mniejsze zło? Czy istnieje mniejsze zło? Co jest lepsze? Pustka, czy mrok? Gdzie jestem?
Stoję na szczycie góry. Dookoła pustka, sama biel. Czyżbym wybrał zapomnienie, pustkę? Brak uczuć? Tak brak uczuć.
Ludzie ranią, ranią tak bardzo, ranią do momentu, aż człowiek uodparnia się na rany niczym wirus na antybiotyk, lecz człowiek nie mutuje tylko zamyka się w sobie. Następuje pustka. Po niej zapomnienie. Izolacja.
Stoję na szczycie góry, jeden krok w przód jeden w tył, na prawo, czy na lewo, wszystko skończy się tak samo. Lotem w nieznane.
Krok w przód. Lot w nieznane. Co będzie? Tego nie wie nikt.
Stoję na rozstaju dróg.

wtorek, 18 grudnia 2012

Nieistnienie

Natłok myśli, natłok emocji, totalne zapomnienie, zagubienie. Nie wiem kim jestem, ani gdzie jestem. Stoję pośród wszystkich ludzi. Dookoła gwar gawiedzi. Ból narasta. Niewidzialny ból, który zabija każdego z nas odbiera nam samym cząstkę siebie. Sami wzajemnie się niszczymy. Jesteśmy kanibalami własnej duszy.
Dlaczego?
To nie istotne, już nie w tej chwili. Stoję sam, a dookoła tłum. To już pora. Strzał.
Nikt się nie obraca, wszystko wygląda tak jakby nic się nie stało. To już koniec. Samobójca ginie z własnych rąk. Nie ma pogrzebu, nie ma płaczu, nie ma żalu, nie ma śmierci. Nigdy tego nie było. Nie istniałem.
Jak to? Przecież z tymi wszystkimi ludźmi jadłem, spałem, bawiłem się, kochałem. Kim jestem, czym jestem? Wytworem ludzkiej wyobraźni. Pragnieniem każdego z nas. Pragnieniem zła, uciechy, radości. Dla każdego innym.
Ci którzy pragnęli pogardy stworzyli mnie, ci którzy pragnęli miłości stworzyli mnie, ci którzy pragnęli rozrywki stworzyli mnie. Jestem częścią każdego z ludzi, lecz nikt o mnie nie wie, dla nikogo nie istnieje, a jednak jestem. Jak to tak?

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Bezsens

Pisząc nie wiadomo po co, pisząc dla samego pisania, aby pisać, nie wiadomo tylko po co, na co i dla kogo? Pisząc w bezkresie swojej beznadziejności w bezsensie słów, które otaczają każdego z nas. Każdy widzi w kimś coś innego, każdy żyje po coś innego, każdy jest stworzony po coś innego. Po co? Bezsens. Ale w każdym bezsensie jest jakiś sens, każdy w swej beznadziejności widzi coś sensownego. Sens życia, sens istnienia? Ale jaki sens, po co? Kolejna plątanina myśli, nic nie tworzy całości nic nie tworzy sensu, a jednak, a jednak w tym bezmiarze bezsensownych słów jest coś dziwnego, coś co nie pozwala zaprzestać trwania w tej sytuacji. Niewidzialna siła? Moc? Magia? Któż to wie co to wiadome jest jedno. Śmierć. Każdy ją widzi, każdy ją czuje, każdy o niej słyszy. Ludzie napawają się śmiercią, bawią się nią. Ona zabiera co chwilę kogoś z nas. Zabawa z ogniem? Każdy lubi ogień, daje ciepło, daje światło, daje poczucie bezpieczeństwo, daje zniszczenie, ogień jest sensem istnienia oraz zniszczenia. To on zapala w nas uczucia, to on pali się na naszych grobach, to on niszczy nasze pola, łąki, domy. Domy niszczy wiatr. Wiatr niszczy wszystko, niewidzialny zabójca. Zabójcza życiodajna siła, która daje nam tlen, która pozwala rośliną się rozmnażać, która w swojej niezmierzonej sile niszczy wszystko co napotyka na swej drodze, niczym niewidzialne ostrze. Lęk przed życiem, lęk przed śmiercią, czymże jesteśmy, my nędzne ludzkie kreatury, obawiające się tego co takie oczywiste, co takie pewne, co nieuniknione? Czymże jesteśmy w swej beznadziejnej postaci, niby tacy silni, a tacy słabi, niby tacy mądrzy, a tacy głupcy. Brak tutaj jakiegokolwiek sensu, bezsens. Czysty zwykły bezsens. Nic nie wiem, bo po co wiedzieć, skoro i tak gdy coś wiem, to tak naprawdę nic nie wiem? Po co wiedzieć? Po co żyć, po co istnieć? Po co? Bezsens.