wtorek, 13 października 2015

Wisior ze szmaragdem

Siedzę sobie w drogim barze oraz w drogim garniturze, popijając niedrogą whisky. Była to jego ulubiona whisky, whisky mojego przyjaciela, którego już z nami nie ma, godzinę temu odprowadziłem go na pociąg do Nieskończoności.

Przede mną siedzi dwójka zakochanych osób, trzymająca się stale za ręce. On, typowy prezesina jakich tutaj pełno, drogi garnitur, drogie buty i nic więcej, tak samo jak ja. Ona, piękna blondynka w czerwonej sukience, a na szyi piękny wisiorek z wielkim szmaragdem, który podkreśla piękno jej wielkich zielonych oczu.

Skąd się właściwie biorę takie piękne i szlachetne kamienie? Kamienie z duszą. Może to nasza sprawka? Może gdy zostajemy pogrzebani oddajemy siebie, całego siebie. Gdy jesteśmy dobrzy, szlachetni, nasze ciała zamieniają się w piękne i szlachetne kamienie? Może wtedy przeżywamy ostateczny raj wisząc na tak pięknej szyi, albo służąc jako równie piękne ozdoby, które każdy podziwia i szanuje?

Może gdy jesteśmy ludźmi złymi, nietolerancyjnymi, pełnymi nienawiści, nasze ciała zamieniają się w węgiel? Może wtedy przeżywamy ostateczne piekło służąc jak zwykły brudny opał, do którego nikt nie przywiązuje większej wagi, bo sami za życia nikomu nie poświęciliśmy dostatecznie wiele uwagi i zrozumienia?

Nie mam pojęcia co dzieje się z nami po śmierci, ale jedno wiem na pewno. Chcę żyć tak, aby w przypadku sprawdzenia się mojej teorii, móc ozdabiać i cieszyć innych, tak jak ten piękny szmaragd, który ozdabia tak piękną damę.

Na zdrowie przyjacielu! Dopijam jego ulubione whisky i idę żyć dalej. Do widzenia.