poniedziałek, 9 lutego 2015

Prawo Neutralności - Początek

Wstęp...

- Hej, hej, obudź się śpiochu, pora wstawać.
- Nie szarp mnie tak mocno kobieto!
Ta... kolejna pobudka w tych cholernych slumsach.
Mamy rok 2143. A ta niedobra dziewucha, która odważyła się mnie obudzić to An. Ja sam nazywam się Ys.
- Gdzie my teraz w ogóle jesteśmy kobieto?! Od paru dni siedzimy w tych cholernych slumsach i nic z tego dobrego nie wynika. Dlaczego tu siedzimy?! Pora ruszać! Ktoś musi obalić ten cały system i
władać światem! Prawowity władca musi wrócić na tron!
- Głupku przecież dobrze wiesz, że teraz jest godzina policyjna i jak natrafimy na tych głupich
strażników to będzie po nas...
- No tak! Jak zwykle rezolutna i prawa An ma racje! Ale jak będziemy tutaj tak dalej bezczynnie
siedzieć to nigdy nie dotrzemy do Ligii Zero! I nigdy prawowity władca świata nie wróci na swój tron!
Ileż jeszcze mam czekać, żeby przejąć władzę nad tym cholerny i zdemoralizowanym światem?!
- Jak będziesz tak dalej krzyczeć, to zaraz zjawią się tu strażnicy i skończy się ta Twoja cała kariera
Władco Świata! Zanim się zacznie...
- No ale...
- Cicho idź spać.
- To po co w ogóle mnie budziłaś?!
- A , tak tylko, bo za głośno chrapałeś imbecylu!
- Od imbecyli mnie wyzywa i jeszcze język mi pokazuje! Dziewucha głupia! Dobranoc!

Dzień I

Pora wstawać i ruszać w dalszą drogę! W końcu świat nie opanuje się sam!
- Wstawaj Ty głupia An! Wstawaj, wstawaj, wstawaj! W nocy mnie budzisz, a teraz sama śpisz, co Ty sobie myślisz?!
- Dobra, dobra już wstaje... Nawet nie dasz pospać człowieku... - mówi zaspanym głosem An.
An... dziewczyna niebrzydka i nieładna. Zwykła dziewucha, która nie wyróżnia się z tłumu.
Rudowłosa, piegowata, wredna dziewucha. Nie lubię jej, ale muszę ją tolerować, bo w końcu przyszły Władca Świata musi też mieć kompanów, którzy go wspomogą w trudnych chwilach.
- Co teraz planujesz? - mówi do mnie ta wredota.
Co by jej tutaj odpowiedzieć? Nie powiem przecież, że zamierzam zawładnąć światem, ponieważ już
dawno się tym znudziła. Już wiem!
- Dzisiaj znajdziemy Ligę Zero!
Liga Zero, tajemnicza opozycyjna organizacja walcząca w nierównej walce z Systemem jaki opanował świat. Kiedyś w zamierzchłych czasach, gdy Ziemia była podzielona na kontynenty, a one na państwa, następnie miasta, wsie i tak dalej, komuś zachciało się to wszystko łączyć w całość i tak powstały różne organizacje. Jedną z nich była Unia Europejska działająca na terenie tamtejszej Europy. Teraz nie ma Europy, Ameryki, Azji, wszystko jest Systemem, on opanował cały świat zaczął kontrolować ludzi, stworzył z nich swoistych podwładnych, dając im pozorną wolność. W tym celu powstała też ta, już legendarna, Liga Zero. Wiadomo o nich tylko, że zrzesza tylko wyjątkowe osoby, które obdarzone są specyficznymi zdolnościami. Niestety jakie to zdolności to tajemnica. Tak samo jak cała organizacja. Prawda jest taka, że tak naprawdę nie wiadomo, czy ta cała Liga faktycznie istnieje. No nic trudno trzeba próbować, a nóż widelec uda się spotkać jakiegoś członka tej organizacji.
- Ale przeta my nawet nie wiemy, czy oni naprawdę istnieją... - odpowiada, jak zwykle rozgoryczona An.
- No ale próbować trzeba! Świat się sam nie opanuje! A to co znalazłem w notatkach dziadunia,
wskazywało na to, że w tej okolicy możliwe jest spotkanie kogoś od nich...
- Dobrze wiesz, że dziadunio dużo mówił zawsze, bujał w obłokach, zawsze mówił o jakiś więzach
krwi, o prawie neutralności i o jakimś tajemniczym Niesamowitym B, który ponoć stworzył tą całą
organizacje, ale dobrze wiesz, że to mogą być tylko brednie dziadunia...
- To dlaczego tak długo ze mną wędrujesz i mi marudzisz?! Przecież dawno mogłaś wrócić do domu, a nie ze mną się włóczyć!
- Głupiś, głupiś! - odpowiada zapłakana.
Ano, tak już dawno temu nie mamy domu został zniszczony przez System, nie mamy nikogo
mamy tylko siebie, trochę notatek papcia i dziadunia, oraz wspomnienia. Własne wspomnienia.
Smutne, wesołe, różne... Ja Ys oraz siostrzyczka An. Ja głupi Ys z niewyparzonym jęzorem.
- Ruszamy - mówię w końcu.
Spakowaliśmy się w ciszy i bez słowa ruszyliśmy w dalszą drogę. W drogę donikąd, ku
nieznanemu, ku wielkiej przygodzie, ku niewiadomemu...

1 komentarz: